sobota, 30 maja 2009
KURMANEK FOREVER!!!
Autor: Moonshine o 16:45 1 komentarze
piątek, 22 maja 2009
foty z koncertu:)

Jako, ze mam ostatnio takiego doła, ze nawet szkoda wspominac postanowiłam dodac fotki z koncertu DTH:)Miłego ogladania:) Mam takie marzenie spotkac osoby, ktore przez tyle lat objezdzały mnie jak tylko sie dało i podziekowac im za to, co sie teraz ze mna dzieje. Mam nadzieje, ze istnieje sprawiedliwosc i spotka ich to samo, co mnie...co ja pisze ich nie spotka, bo jak mowia ,,głupi ma zawsze szczescie'' W kazdym badz razie wszystkim moim ,,przyjaciołom'' i ,,kolegom'' serdecznie dziekuje, ze zniszczyli mnie , bo mam zamiar odridzic sie na nowo!!!!!!!!!
Autor: Moonshine o 12:09 0 komentarze
sobota, 9 maja 2009
,, Junwenalia, juwenalia kto nie pije ten kanalia''
Takie przewodnie hasło było patronatem tegorocznych juwenalii w Krakowie. Wczoraj na stalrym lotnisku wojskowym odbyły sie juwenaliowe koncerty. Nie ukrywajmy najbardziej moja uwage przykuł koncert Die Toten Hosen, dla ktorego głownie tam pojechałam. Na miejscu byłysmy o około 15.00 wiec było jeszcze troche czasu do rozpoczecia imprezy. Gdy zaczeło robic sie na płycie stadionu niebezpiecznie gesto podeszłysmy pod scene. Oczywiscie na poczatku było tam moze 10 osob.Nadeszła godzina i zaczał zespoł nie pamietam nazwy, ale fajne dupy były, co tez wpłyneło na to, ze z wielkim zaangazowaniem ich słuchałam. Potem wystapił zespół ALERGEN z bardzo charyzmatycznym wokalistą. Trzecim zespołem był FREEDOM....szczerze, bardziej podobali mi sie ci pierwsi. No ale im wystepował kolejny zespół to atmosfera robiła sie coraz bardziej goraca. Pod scena zaczeło sie robic bardzo tłoczno, ale wiedziałam, ze jeszcze gorzej bedzie na DTH. Na scene weszedł zespól Skangur oczywiscie słyszłam o nich wczesniej, bo jeden z jego członków był psychologiem w szkole mojej siostry. Naprawde swietnie rozbawili widzów. Zreszta ja tez sie przy nich niezle naskakałam.Potem wystapił Sydney Polak i moim zdaniem troche przesadził z iloscia utworów, bo niektorzy byli juz naprawde znudzeni. Emocje wzrastały. Na scenie zawitał Lady Pank, a my z siostra miałysmy nielada twardy orzech do zgryzienia, bowiem zblizała sie pozna godzina, po ktorej nie miałysmy zadnych busów do naszej miejscowosci. Zdecydowałysmy jednak, ze zostajemy do konca( bo w koncu skoro przyjechałysmy na DTH no to czemu mamy wczesniej wychodzic). Pod scena zaczeło sie robic wkur...czego sie zreszta spodziewałam. Nagle zaczeło sie robic tłoczno, a pewne laski siła chciały zajac nasze miejsce.( ktore miałysmy zajete od kilku godzin) Stwierdziłam, ze nie po to stoje tu od 15.00 zeby jakies puste lale zabrały moje miejsce no i walczyłam o nie dzielnie, bo koncert DTH sie zblizał , a ja stałam przed scena:) W dodatku ze sceny były rzucane podkoszulki z autografami gwiad tego dnia. Ja złapałam , ale pewna dziewczyna wyrwała mi go z rak, zreszta taka sytuacja przydarzyła sie rowniez mojej qzynce-wkurzyłam sie, ale mysle co tam takie koszulki poczekam na koszulke DTH:):):0 bo ja ambitna jestem. W koncu nadszedła ta godzina i na scene wszedł niezastapiony Campino, ze swoim niemieckim urokiem. Zrobiło sie mega rockowo i ...no zobaczenie Campino na zywo cos wspaniałego. Campino cały czas podpijał piwka na scenie, a potem niewypite rzucał widowni. Jedna puszka leciała w nasza strone no i sie wylało na nas. Włosy miałam całe mokre, ale teraz jeste satysfakcja, ze to Campino nas oblał, nie kto inny. Ktos inny pewnie by sie nasłuchał.Najbardzioej byłam rozemocjonowana jak zaspiewał ,, You Never Walk Alone''- Krzysiu to dla Ciebie:) Było tez ,,Stehn auf...'', ,, Alles aus Liebe( przy tym wspomniał o ,,IŻ troje'''', ,, Hier Kommt Alex'' i wiele, wiele innych. Campino jako jedyne zszedł tego wieczoru ze sceny i bawił sie razem z publicznoscia. Zarowno z lewa strona jak i prawa( nami) Zrobili wielkie show trzeba przyznac, ale niespodziewałam sie niczego innego po Campino. Gosciu, ktorego podziwiałam od tylu lat na wysiagniecie reki. Wszystko bardzo pozno sie skonczyło, bo DTH wiele razy bisowało. Po zakonczeniu wszyscy jak jeden maz, porozdzielani na mniejsze lub wieksze grupy szlismy na przystanek i tam okazało sie , iz zaden autobus nie pojedzie wczesniej niz o 02.00 . Razem ruszylismy w strone centrum miasta, choc nie oszukujmy sie nikt nie myslał, ze zdazymy dojsc tam przed autobusem., nie chcielismy tylko marnowac czasu . Szlismy i szlismy no i w koncu trafilismy na pszystanek, z ktirego miał jechac autobus lada chwila. Ze smiecham stwierdzilismy, ze autobus jest przeładowany, ale weszlismy i my. Stalismy bez ruchu bo innaczej sie nie dało. Było bardzo wesoło, bo była tam grupa rozspiewanych studentów, ktorzy zapodali weselne nuty. Czułam sie jakbym wracała z jakiegos wesela:)Wspolnie z siostra powoziłysmy sie troche po Krakowie. O około .03.40 miałysmy MPK-a. W domu byłysmy o około 5.00 rano. Poszłysm spac, a dzisiaj wygladamy jakbysmy nie wiem ile wypiły...... jak to okreslił moj tata, ale jestes ,,zmiazdzona'' hihihi...no tak, ale z jakimi wspomnieniami:):):)
Autor: Moonshine o 20:40 1 komentarze
poniedziałek, 4 maja 2009
wiosna w polach, wiosna w sercu:):):)
Ostatnio w moim sercu dzieje sie jakis misz-masz:)Pewnie to ta pogoda. Nieraz wstaje z łozka i chce robic wszystko na raz , bo rozpiera mnie energia, a nieraz w ogole nie wstawałabym z łozka:( W ubiegły weekend poszłam do kina z kolegą, tak kolegą na ,, szybko i wsciekle''. Film oczywiscie mi sie podobał , bo ja kocham szybkosc:) Niestety kolega zaczyna sobie robic nadzieje i snuc plany na przyszłośc , wspolną przyszłosc. Meczy mnie to , bo podobnie było z J. Myslałam, ze wspolne wypady nie oznaczaja od razu trwałego zwiazku. Chyba bede musiała w ogole narazie zrezygnowac z takiego typu spotkan, bo co jak co, ale ja nie chce ranic ludzi. W ogole wydaje mi sie, ze wszyscy wokól wywieraja na mnie presję. Coz robic skoro ,,moje srece nie rozumie jego serca''( to cytat z ADS) Przeciez nie bede sie zmuszac.... W niedziele odbył sie Memoriał im. Alfreda Smoczyka i jestem dumna, bo Jarek zajął w nim 2 miejsce:)Niestety nie było EKSTRALIGII , no bo ilez to mozna zawodow na weekend rozegrac:)Jestem szalenie dumna z wygranej w GP Czech Emila Saifudinova- w koncu to moj znajomy:) Juz wiem komu bede kibicowac pod nieobecnosc w GP Jarka:)W sumie to w sobote(9.05) Jarek z ,,dzika karta'' wystartuje w GP Polski wiec bedzie emocjonujaco:)Ehh...tesknie do czasow, kiedy Jarek był stałym uczestnikiem GP....Wczoraj bylismy z rodzina na zamku w Lipowcu. Co ciekawe spotkałam tam ludzi, ktorych bym sie tam nie spodziewała. W kazdym badz razie wyjazd bardzo udany( własnie go odchorowywuje)Zdjecia z sesyjki kiedy indziej:)Potem poszłysmy na spacer po naszej okolicyno i dzisiaj nog nie czuje:( A tak naprawde tesknie do Zakopanego - jeszcze 3 mc:):):):)
Autor: Moonshine o 08:52 0 komentarze