Długo nic nie pisałam , ale praca kapletnie mnie dominuje. Mysle tez nad przedłuzeniem umowy:):):) o ile wytrzymam:) w koncu dobry pieniadz jest, a przeciez ucze sie zaocznie:) Rozsmieszyła mnie pewna laska z mojej roboty, ktora po tygodniu pracy zaczeła nabakiwac, ze chyba zrezygnuje.Nie wiem, czy ona myslała, ze bedzie miała takie pieniadze za obijanie sie.Troche mi jest jej zal no bo dziewuszka widocznie nie wie co to prawdziwa praca.Ale teraz o czyms innym...dzis rano dowiedziałam sie o smierci Michaela Jacksona....z poczatku myslałam, ze sie przesłyszałam, ale niestety nie. Moze nie byłam jego zagorzała fanka, ale jego piosenki podobały mi sie. Tak jakos dziwnie sie czuje ze swiadomoscia, ze jego juz nie ma. W ogole to troche z trudem to do mnie dociera i przyznam , ze mimo wszystko jestem przygnebiona.W koncu był, przepraszam jest ikoną muzyki pop. Smutno mi bardzo, ale naprawde nie wiem dokonca dlaczego. Moze dlatego, ze znam dziewczyne, jego zagorzała fanke i domyslam sie jak ona sie teraz czuje. Mam nadzieje, ze wszyscy jego fani sie jakos z tym pogodza i nie zrobia czegos głupiego.W koncu jego muzyka nigdy nie umrze. W ogole wnerwiłam sie na RMF, ktory do dzisiejszego porana puszczal tylko jedna jego piosenke, a dzis , co godzina puszczaja rozne piosenki Joco.....moze to ładny gest, ale ja czuje sie troche zarzenowana.
piątek, 26 czerwca 2009
wyzalam sie....
Autor: Moonshine o 18:33
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarze:
No cóż, odszedł.....poniekąd przez swoją głupotę...
Pozdrawiam kibica skoków (:
Prześlij komentarz